Jestem wnerwiona. Serio! Kupiłam 4 sukienki za ponad 240zł. Przyszło jakieś badziewie (w życiu - a kupuję on line od dziesięcioleci, w tym na Allegro za dziesiątki tysięcy złotych) nie dostałam tak g***nianego towaru. Dostawa za darmo, owszem, ale żeby ten badziew zwrócić, muszę zapłacić 65 zł (najtańszą opcją). I na tym chińskie hieny żerują (bo nie zapłacisz za przesyłkę więcej niż zapłaciłaś za towar - jeśli chcesz zwrócić jedną sukienkę w moim przypadku). Moja wina: nie doczytałam, że wysyłka z Chin. Wina chińskiego Allegro (tak, tak, właścicielami tego zacnego portalu są Chińczycy), że po zaznaczeniu "wysyłka z Polski" nadal podawane są chińskie firmy. I cóż... mogę sobie popisać na Berdyczów, wystawić sprzedawcy łapę w dół, z czego nic sobie nie zrobi - po prostu zwinie interes i zarejestruje się pod inną nazwą - i liczyć, że dostanę zwrot chociaż tych 240zł. Prośba do allegrowiczów: sprawdzajcie sprzedających. Szczególnie jeśli kupujecie ciuchy albo elektronikę. Są zacne chińskie firmy (jestem wielką fanką Xiaomi), ale większość tych na allegro (**piiip**'u również) to sprzedawcy badziewia. Skupują za grosze, sprzedają za setkę. Drogie Allegro, otrzymujesz ode mnie żółtą kartkę. Może te dziesiątki tysięcy powinnam wydawać gdzie indziej? Może czas na kupowanie na stronach oficjalnych producentów/sprzedawców?
