Autoryzacja nie powiodła się.
Odśwież stronę i spróbuj jeszcze raz.
... zwracają towar bo uprzedniej manipulacji.modyfikacji...
?
Pytam z czystej ciekawości, albowiem mój znajomy (syn sąsiada) pracował dość długo na stanowisku sprzedawcy (obsługi klienta/pakowacza) w bardzo dużej sieci sklepu zajmującego się handlem komputerami i sprzętem RTVAGD. Po tym co opowiadał włosy dęba stają. Na te chwilę, syn sąsiada kombinuje z własną firmą i wszedł w ten handel. Właśnie on - zainspirował mnie do "pogadania" tutaj na ten temat, wszak allegro to doskonałe ku temu miejsce (handlowe miejsce).
Sprawa wygląda tak (sytuacje z sieciówki):
Wysyłany jest laptop do klienta, który zakupił sprzęt przez internet. Laptop nie posiada naklejek gwarancyjnych, albowiem ponoć (nie wiem ile jest w tym prawdy) są one zakazane prawnie (klient musi mieć możliwość rozbudowy sprzętu, np. większa ilość RAM, wymiana baterii i tak dalej i dalej). Wysyłany jest komputer mający 16GB RAM w dwóch kostkach oraz dwa dyski twarde (jeden z nich to PCIEx16 256GB M2 a drugi jakiś HDD 2.5" 1TB). Laptop jest nowy.
No i ... sprzęt wraca. Kurier dostarcza, biuro odbiera a powód zwrotu "14dni na zwrot bez podania przyczyny". Biuro przyjmuje od kuriera i zaczyna się zabawa. Ktoś, kto otrzymuje zwrotów powiedzmy 100,200 dziennie nie jest na mocy sprawdzić każdej paczki przed podpisaniem odbioru, zatem podpisuje i sprzęt leci na magazyn.
Na magazynie jednak po czasie okazuje się że w laptopie jest już 8GB RAM w dwóch kostkach po 4GB czyli najtańszy dostępny szajs, jest dysk M2 ale 32GB używany no i wstawiono jakiegoś 1TB w masą badsectorów. Na dodatek, podmieniono matrycę na taką z badPixelami oraz baterię na zużytą.
JAK UDOWODNIĆ KLIENTOWI, NP. SAMOTNEJ MAMUSI LAT 23 CO SIĘ NA KOMPUTERKACH NIE ZNA A SPRZĘT ZWRÓCIŁA BOOO... ZABRAKŁO NA CHLEB, NICZEGO BIEDNA NIE DOTYKAŁA, NAWET KOMPUTERKA NIE WŁĄCZYŁA, WSZAK ZWROT ZROBIŁA DOSŁOWNIE PO 2 GODZINACH OD ODBIORU...
??
Co z takim fantem można zrobić?
Pytam, bo:
Sąsiad wysłał kupującemu kilka dysków twardych o pojemności od 2 do 4TB. Dyski HDD. Po chwili dostał info że dyski nie działają, nie można ich włączyć, strzelają, prychają i wszystko tam inne. Zdziwił się bo dyski testował. Kupujący dyski zwrócił z hukiem no i przyszły. Wróciły nazad ale... wszystkie nie działają a nie działają bo po prostu ktoś podmienił bebechy. Ktoś umiejętnie wyszukał sobie identyczne dyski, zamówił sprawne, otworzył je w domu (da się, spokojnie da się w mega czystości mając kabinę tlenową (podciśnieniową) za grosze zrobioną). No i dyski wróciły.
Przykład 2: wysłano laptopa z procesorem i7-4800MQ i 16GB RAM w dwóch kostkach po 8GB. Wrócił laptop z i7-4800MQ ale spaonym i z zestawem uszkodzonych pamięci (memTest zwariował).
--
Czy, istnieje jakiś legalny i sprawdzony sposób na oznaczanie swoich podzespołów wewnątrz sprzętu? Te naklejki gwarancyjne (plomby, stickery) to podrabiają w każdym zakładzie produkującym pieczątki i podobne, można sobie zrobić identyczne za dosłowne grosze, zatem takie zabezpieczenie przed nieuczciwością jest po prostu nijakie.
piimaa dobre pytanie ...... Za wszystko ostatecznie płaci klient , jedyną skuteczną obroną jest odpowiednio wysoka marża pokrywająca takie wyczyny kupujących , płacą wszyscy również ci uczciwi .
Święta racja, sama kiedyś zwracałam do sklepu taki zakup (problemem było to że ktoś wcześniej uruchomił na nim gwarancję, ja kupiłam jako nowe w połowie marca a 30 grudnia ponad 3 miesiące wcześniej ktoś zarejestrował produkt w Lenovo i go używał, na dodatek dysk miał nabite już 80 godzin pracy). Zwróciłam produkt który zakupiłam jako nowy/ nieużywany za 1349zł i pojawił się po 2 tygodniach ponownie w sklepie ale już za 1699zł zatem prawdą jest fakt, że za te wszystkie zwroty i inne "opcje" płaci zawsze klient o ile sieciówka (sprzedający) dysponuje sporym zapasem gotówki i może sobie ze sprzedażą produktu poczekać kwartał czy dwa. W moim przypadku gdy dostarczyłam sprzęt osobiście nawet nie zerknęli w dokładny stan techniczny, facet wyjął sprzęt z pudełka, włączył, zerknął do biosu na numer seryjny, popatrzył na wielkość dysku, RAM i typ procesora czy zgadza się i tylko tyle. Dopatrzył że nie ma uszkodzeń fizycznych, wpakował w pudełko, wypełnił kwitki i z kasy oddano pieniądze.
Z tego o czym już poczytałam w internecie na zagranicznych stronach to... producentom tak taniej elektroniki nie opłaca się jej odbierać w przypadku awarii/zwrotu i podobnych. Często sprzętem rządzą już sami "ostatni" pośrednicy, sprzęt ląduje na outletach aż się sprzeda. Koszt transportu, spedycji ogólnie i tak dalej a potem diagnozowania wszystkiego gdzieś w Chinach, rozbiórki, naprawy, odyfikacje... są tak wysokie że ogromny procent takiego sprzętu ląduje na wysypiskach w Afryce, gdy już wyjmie się z tego sprawne podzespoły (ram, dyski, baterie), reszta w kosz. Gdzieś wyczytałam, że realny koszt wyprodukowania dzisiaj budżetowego laptopa z jakimś pentium/celeronem który ląduje gdzieś w Europie w sklepie za 1500-1600zł to są kwoty poniżej 70 dolarów w masówce zatem ... koszt napraw, transportu, modyfikacji i wdrażania tego ponownie na rynek przewyższa koszt produkcji nowego. Ale ten świat jest chory...
Tak już musi być, bo gdyby było inaczej, np. producent oddawałby taki sprzęt nie za 1000zł do hurtu lecz za 200-300zł gdzieś na sklepy do krajów 3-świata to wtedy Ci z krajów 1 i 2 świata ściągaliby sprzęt właśnie stamtąd i ... kółeczko handlowe zostałoby przerwane.
Miałam gdzieś ostatnio fotki, posiałam, ale jak znajdę to zapodam: 167 ton zutylizowanych telefonów komórkowych, wierzycie? I wszystko to na wysypiska do Afryki. 167 ton wyglądało jak hałdy węgla w składowisku, oj nasze kochane rodowite polaczki miałby czym handlować, oj allegro byłoby pełne 😄