Autoryzacja nie powiodła się.
Odśwież stronę i spróbuj jeszcze raz.
Jak długo jeszcze allegro będzie pozwalać na sytuacje, w której kupujący zakupi książkę tylko po to by ją skserować czy zeskanować? Książki nieużywane wracają jakby po nich czołg przejechał! W ramach obowiązującego prawa mogę pomniejszyć zwrot kwoty zwracanej ale oczywiście nadzieję się na odpowiedni komentarz, a allegro łaskawie zwróci pomniejszoną kwotę kupującemu w ramach jakiegoś programu. Ja nie prowadzę biblioteki wysyłkowej, tylko antykwariat! Niech ktoś zacznie szanować moją pracę, mój czas i pieniądze!!!
Witam.
"Jak długo jeszcze allegro będzie pozwalać na sytuacje..." Moim zdaniem długo, jeśli nawet nie do końca swojego istnienia. Sprzedaję tu od 20 lat. Na początku była mniej więcej równowaga w podejściu serwisu do kupujących i sprzedających. Ale to były czasy gdy większość sprzedawców to były osoby prywatne i często występowały one także w roli nabywców, a konkurencja w postaci sklepów internetowych czy innych serwisów dopiero raczkowała. Dziś na Allegro sprzedają głównie firmy, które sprzedają jednocześnie innymi kanałami. Koszty ponoszone przez firmy na Allegro są coraz wyższe i w coraz większym stopniu przerzucane na nabywców. Ceny na Allegro przestają być konkurencyjne, co dostrzega coraz więcej nabywców. Allegro nie może "odpuścić prowizji", bo mu także koszty rosną, a poza tym jego akcjonariusze chcą na akcjach zarabiać. I jak nie można zmusić sprzedawców, by na Allegro znów było tanio, to można nabywcom zaoferować więcej niżby im się należało tylko i wyłącznie z mocy ustawy, zwłaszcza że to Allegro nic nie kosztuje, bo za przywileje nabywców płacą sprzedawcy. Zdaniem Allegro "Allegro nie jest obowiązkowe' i nawet jeśli jacyś sprzedawcy stąd odejdą, to powstała po nich luka zostanie natychmiast zasypana przez nowych i dotychczasowych sprzedawców.
"W ramach obowiązującego prawa mogę pomniejszyć zwrot kwoty zwracanej ale oczywiście nadzieję się na odpowiedni komentarz..." i postępując zgodnie z przysługującym Ci prawem, pogrzebiesz swoje szanse na sprzedaż na Allegro, bo oprócz praw jakie masz, jest też regulamin serwisu z którym się zgadzasz za każdym razem gdy do Allegro się logujesz. Nie ogranicza on Twojego prawa do postępowania zgodnie z ustawą, ale promuje tych, którzy postępują inaczej, gdyż żadna ustawa nie zabrania sprzedawcy być totalnie prokonsumenckim i Allegro swoim regulaminem promuje takich sprzedawców co to nabywcom "dobrowolnie" idą na rękę.
O ile nie sprzedajesz przedmiotów unikatowych, gdzie sam sobie tworzysz rynek, to masz dwa wyjścia. Albo dostosować się do realiów i wliczyć w cenę oferowanych produktów koszty "prokonsumenckich zachowań", lub gdyby to było niemożliwe/nieopłacalne poszukać szczęścia gdzie indziej, z tym że musisz mieć świadomość, że choć konkurencyjnych dla Allegro miejsc sprzedaży przybywa, to ciągle nie ma "jednej platformy" która byłaby realną dla Allegro konkurencją. Są serwisy specjalizujące się w sprzedaży "chińszczyzny", "ciuchów", "produktów kolekcjonerskich", "elektroniki", "agd" itd..., ale drugiego takiego "globalnego" jak Allegro nadal brak.
Od zawsze główną przewagą Allegro nad pozostałymi uczestnikami rynku jest (a może był) "szeroki wachlarz dostępnych produktów", od produktów oferowanych także gdzie indziej, po produkty rzadko spotykane, czy wręcz unikatowe dostępne tylko tu. I choć swoimi działaniami, zmierzającymi do tego by stać się wielką "galerią handlową", oferującą tylko nowe, obecnie produkowane towary, Allegro odcina się od swoich korzeni, to jeszcze trochę potrwa nim zgromadzony przez lata kapitał "szerokiego wachlarza dostępnych produktów" roztrwoni. Zanim to nastąpi wychowa sobie nową grupę kupujących, nastawioną roszczeniowo w stosunku do sprzedawców i biznes będzie się kręcił dalej.
Pozdrawiam. Marek.
Cześć, @pzkf. Klient może zapoznać się z towarem w sposób nieprzekraczający podstawowy użytek, konieczny tylko do tego, by stwierdzić podstawowe cechy i właściwości rzeczy.
Jeśli klient przekroczy podstawowy użytek i towar nosi tego ślady, masz prawo obniżyć wartość zwrotu. Powinieneś w takim przypadku ustalić obecną wartość towaru i merytorycznie uzasadnić swoją decyzję kupującemu.
@MiMary Klient może zapoznać się z towarem w sposób nieprzekraczający podstawowy użytek, konieczny tylko do tego, by stwierdzić podstawowe cechy i właściwości rzeczy.
zapomniałaś dopisać, że w/w czynności mają być podobne do czynności jakie kupujący by robił w sklepie stacjonarnym
Jeśli tak zrobię, otrzymam negatywny komentarz, z którym nic nie zrobicie a statystyki pójdą w łeb. Więc rozwiązaniem jedynym możliwym jest udawanie, że deszcz pada jak ktoś na mnie pluje i pogodzenie się z z faktem nie szanowania mnie, mojej pracy i czasu oraz pieniędzy?
A może zrobię tak jak ktoś mi polecił: Zwrócę kupującemu 100 zł (kwota sprzedaży 250 zł), wy mu oddacie 150 zł. Książkę sprzedam za 200, kupującemu przeleję jeszcze 50 zł i każdy jest na plusie (no prawie każdy). Pani moderatorko, czy to jest dobry pomysł?
Witam.
Szanowna Pani Moderatorko @MiMary , wszystko co Pani napisała jest prawdą i @pzkf to wie.
Z punktu widzenia prawa może obciążyć konsumenta kosztem "utraty wartości przedmiotu" i "prawnych" konsekwencji miał nie będzie.
Jego żale, jak i setek innych sprzedawców dotyczą wszakże nie zapisów ustawowych, lecz podejścia serwisu który Pani reprezentuje.
Co z tego, że sprzedawca ma prawo postąpić zgodnie z przepisami, skoro Allegro swoim regulaminem go przed tym skutecznie powstrzymuje. A to że regulamin nie zakazuje czegoś wprost, nie oznacza że tego niemal nie uniemożliwia.
Prosty przykład.
Konsument nabywa produkt, obchodzi się z nim "nieostrożnie", doprowadza do utraty wartości, a następnie "odstępuje od umowy" i odsyła towar do sprzedawcy.
Sprzedawca ZGODNIE Z PRAWEM OBNIŻA ZWRACANĄ KONSUMENTOWI KWOTĘ o wartość odpowiadającą oszacowanej utracie wartości przedmiotu.
Sprzedawca ma rację i Allegro to potwierdza w korespondencji z konsumentem.
Konsument nie jest zadowolony z sytuacji, więc WYSTAWIA NEGATYWNY KOMENTARZ OPISUJĄCY JEGO SUBIEKTYWNE ODCZUCIA związane z przebiegiem transakcji, a co gorsze otwiera "dyskusję" i kończy ją jako "nierozstrzygniętą".
Sprzedawcy "statystyki" lecą drastycznie w dół, co pociąga za sobą spadek w rankingach, mniejszą widoczność ofert i spadek sprzedaży.
SPRZEDAWCA JEST STRATNY, CHOĆ POSTĄPIŁ ZGODNIE Z PRAWEM.
A Allegro jak Piłat umywa ręce i w komentarz/dyskusję nie ingeruje, ani nie pomija tej transakcji w statystykach.
I sprzedawca chciał nie chciał musi sobie przekalkulować, czy postąpienie zgodnie z prawem i uniknięcie realnych strat finansowych przy jednoczesnym ryzyku poniesienia potencjalnych strat z tego wynikających w przyszłości, opłaci mu się bardziej niż rezygnacja z przysługującego prawa i zaakceptowanie poniesionej z takiej transakcji straty.
Komentarz negatywny, którego wystawienie jest powiedzmy niezbywalnym prawem kupującego, jestem w stanie zaakceptować, o ile sam fakt, że będzie on widoczny dla potencjalnych nabywców, będzie jedyną karą jaka mnie spotka. Wyważona merytoryczna odpowiedź na komentarz jakiej udzielę może być nawet pozytywnie odebrana przez część konsumentów.
Nie mogę się jednak zgodzić z polityką, że pomimo ewidentnego braku racji po stronie nabywcy Allegro nadal uwzględnia w statystykach sprzedawcy "punkty utracone" na takiej transakcji.
Taka transakcja, gdzie sprzedawca postąpił zgodnie z obowiązującym prawem (czego Allegro nie neguje), nie powinna mieć żadnego wpływu na punktację sprzedawcy.
I tylko wtedy pracownik reprezentujący Allegro mógłby z czystym sumieniem napisać "Jeśli klient przekroczy podstawowy użytek i towar nosi tego ślady, masz prawo obniżyć wartość zwrotu."
Niestety nic nie wskazuje na to by kiedykolwiek do takiej zmiany podejścia miało dojść.
Pozdrawiam. Marek.
Nie wiem czy tylko u mnie jest ostatnio wysyp jakiś krętaczy i oszustów? Przykład najnowszy. Kupujący zgłosił zwrot nowej zafoliowanej choć już 15 letniej książki, w której znalazł na okładce ryski (ślady magazynowe). Do dzisiaj nie odesłał książki a nawet zgłosił reklamację, w której żąda 200 zł (książka kosztowała 367,99 zł) rekompensaty za wyimaginowane straty i oczywiście grozi co to ona tam nie zrobi. Wiadomo i komentarz jaki będzie. Żadnej ochrony sprzedających przed takimi osóbkami od allegro nie ma się co spodziewać, niestety.
Witam.
I teraz masz wybór.
Posyłasz klienta tam gdzie jego miejsce, z dumą przyjmujesz negatywa, rzeczowo na niego odpowiadasz i akceptujesz "spadek jakości sprzedaży".
Albo dajesz klientowi czego żąda i z pełną kurtuazją całujesz dodatkowo w zad, by poczuł się dowartościowany. Problem w tym, że nawet jak tak postąpisz, to nikt Ci nie zagwarantuje, że negatywa nie dostaniesz, albo że klient za chwilę nie znajdzie innej wady i nie zgłosi kolejnej reklamacji.
Ale wybór masz i Allegro Twojego wyboru negować nie będzie.
Pozdrawiam. Marek.
@MOJEGRATY5 to że konsument obniży wartość towaru to jedno, ale jest jeszcze allegro protect, które często dopłaca różnicę konsumentowi by nie czuł się niekomfortowo
za zniszczenie towaru
Nie często ale zawsze. Od razu w takiej sytuacji wysyłają kupującemu wiadomość, że może sobie odzyskać pieniądze z tego programu. I to z naszych pieniędzy jakie tu w horrendalnych wysokościach płacimy.
Niech ktoś zacznie szanować moją pracę, mój czas i pieniądze!!!
Masz pecha, jako sprzedawca jesteś najbardziej zaszczutym ogniwem w dystrybucji treści
konsument ma prawo do zwrotu, autor publikacji dostaje kasę z opłaty regprograficznej
https://www.copyrightpolska.pl/pl/3/38/59/Naliczanie-oplat
https://www.copyrightpolska.pl/docs/zal_do_rozporzadzenia.pdf
a ty nic
Tu nie chodzi o samo kserowanie czy skanowanie tylko o stan książek, które po takich działaniach przychodzą w zwrotach. Teraz widzę, że allegro nawet zmieniło tytuł tego wątku, który pierwotnie brzmiał mniej więcej tak : Jak długo jeszcze allegro będzie promować oszustów i krętaczy".
I tak się właśnie hoduje patologię, czyli "święte krowy co to wszystko mogą, a nic nie muszą".
Przez pierwsze 20 lat "wolności" jakaś część sprzedawców żerowała na naiwności i niewiedzy kupujących, wciskając im badziewie za ciężkie pieniądze. Wywołała ta działalność jak najbardziej słuszną reakcję "ustawodawców" dającą nabywcom narzędzia do obrony przed takimi nieuczciwymi zagraniami i przez parę lat była względna równowaga sił.
Niestety w ciągu kilku ostatnich lat widać "przegięcie w drugą stronę". Część nabywców, odpowiednio "wyedukowana" przez media społecznościowe odkryła metodę na to "jak zjeść i jednocześnie mieć ciastko".
Nierównowaga to uderza głównie w mikro i małych polskich przedsiębiorców, którzy nie są w stanie się przed takimi działaniami bronić, a których ze względu na zbyt niskie marże jednocześnie nie stać na to, by działania pseudo nabywców wliczyć w koszty swojej działalności.
Z setkami tysięcy drobnych polskich przedsiębiorców nikt się nie liczy, co sprawia, że dostaje on z każdej strony w ...
Era drobnego polskiego biznesu powoli, acz chyba nieubłaganie dobiega końca.
Pozdrawiam. Marek.