Witam wszystkich, ma taka dość nietypowa sytuacje, sprzedalem przedmiot przez lokalnie za ok 230zl, konsole do gier, dalem gwarancje rozruchowa 24h, jest to sprzet ok 25 letni, ale u kupujacego okazalo sie ze nie dziala dzwiek, podałem kod zwrotu inpost i napisalem zeby odeslal, naprawie jak sie uda. Kupujacy w miedzyczasie rozkrecil sprzet bez uzgodnienia (wyslal mi zdjecia srodka), pisal raz ze dzwiek dziala potem ze nie dziala, potem napidal ze kolega naprawi i przestal sie odzywac (kod inpost caly czas czekal). Wyjechalem na wakacje i zapomnialem o sprawie, kiedy wrocilem okazalo sie ze kupujacy odeslal sprzet a ona wrocila automatycznie z powrotem, zalozyl sprawe o zwrot z protect a poniewaz nic o tym nie wiedzialem to allegro zwrocilo mu pieniadze a mnie obciazylo kosztem. Problem jednak sie zaczal gdy napisalem zeby kupujacy zwrocil konsole, (wysle mu kod inpost,) skoro dostal zwrot, ten stwierdzil ze jest to zbyt meczace i nie odesle sprzetu. W ten sposób nie mam ani pieniedzy ani sprzetu, co zrobic z takim gagatkiem? Czy mam sprawe zgosic na policję, nie za bardzo wiem jak to rozwiązać, nie chodzi mi nawet o pieniadze ale o jakies zasady, to jest zwykla kradzież!
