Produktyzacja i wiara Allegro, że to coś pomaga. Szczególnie przy używanych książkach, ale nie tylko. Jedna książka nie mająca kodu EAN występuje w 10 różnych produktach. Wpisując do wyszukiwarki tytuł podpowiada Ci się wybrany przez algorytm produkt, na który klient klika, a tam tylko 3 pozycje, Twojej nie ma, bo dodałeś ten tytuł pod innym produktem. A jak jest szukający, który nie skorzysta z podpowiedzi tylko wyświetli listę wyników i kliknie w Twój produkt, to jak już chce kupić wyskakuje mu zielone okienko " czy sprawdziłeś wszystkie podobne produkty żeby kupić najkorzystniej?". W jakiej gorączce ktoś to mógł wymyślić, to już tajemnica Allegro. Oprócz tego co już w tych postach zostało wspomniane, pozostaje jeszcze szał pytań do przeglądających oferty: "czy jesteś zadowolony z wyników wyszukiwania" "na ile pomocne są opinie o produktach" itd i bez końca. Szanowny pomysłodawco wyskakujących pytań wyobraź sobie, ze poszedłeś głodny na obiad, a kelner pyta "na ile jest Pan zadowolony z przejrzystości menu", "czy znalazł Pan potrawy, których Pan szukał", a jak już zamówisz schabowego, to zapyta "czy przejrzał Pan wszystkie oferty kotletów, bo mielone są tańsze" i np. "czy kartofelki ciepłe, czy woli Pan cieplejsze" - pie------niesz talerzem i wyjdziesz i więcej nie wrócisz. Jeszcze co do produktyzacji, to jest ona po prostu zgubna dla wszystkich produktów bez kodu EAN, proszę sprawdzić np. w miodach, jak pomysłowy sprzedawca kupił miód na promocji w Biedronce i podstawił go pod produkt miodu uznanego pszczelarza, który mocno się napracował żeby uzyskać taką opinię. Dodatkowo kupujący głupieje, bo tytuł nad zdjęciem po otwarciu oferty jest zassany z produktu i często jest inny niż tytuł nagłówkowy w wynikach wyszukiwarki. Klikasz na wiertarkę 750 watów, a nad zdjęciem pokazuje się opis wiertarki tej samej firmy, ale 500 watów, w treści jednak jest ponownie informacja, że wiertarka ma 750 watów. Kupisz czy zrezygnujesz? Produktyzację należy usunąć w całości dopracować, przetestować, mieć pewność, że działa i dopiero wprowadzić, ale wyłącznie do rzeczy fabrycznie nowych, bo porównywanie cen rzeczy, które się tak samo nazywają i poza tym nic więcej wspólnego nie mają jest bez sensu.
